Kategorie

wtorek, 10 września 2013

Chora Szwecja ...

Miało być o otwartym przedszkolu, ale o tym jednak kiedy indziej.
Będzie temat fajniejszy, na czasie bo jesień się zbliża :/ A mianowicie - dziecko i choroba w Szwecji :)
Rodzi Ci się dziecko - wszystko super, extra ...i nagle nadchodzi choroba - and what's next ? ...
Teraz już jestem  mądrzejsza w tych sprawach :) Ale ktoś kto dopiero przyjechał może się pogubić i to czasem bardzo.
Dziecko do 6 m.z nie zostanie przyjęte do zwykłej przychodni. Gdy zachoruje musisz jechać z nim albo na IP, gdzie czekasz czasem i po 6 godz. żeby usłyszeć : 4x dziennie przez 5 dni paracetamol hehe :) Są też w niektórych dzielnicach przychodnie gdzie przyjmą takiego szkraba - dopiero teraz przy drugim Ananasie z Ananasowa ciotka znalazłyśmy parę miejsc gdzie istnieje taka dziwna osobowość jak pediatra :D tylko trzeba wyszukać samemu w necie bo Pani w recepcji w zwykłej przychodni twierdzi, ze z takim maluszkiem to tylko na IP.... no ręce opadają...
Dziecko powyżej 6 m.ż można normalnie zarejestrować do swojej przychodni. Można ale trzeba umieć jeszcze tak powiedzieć , żeby bez laski Ci przyjęli :) Przede wszystkim zawsze pamiętając o tym iż nasze dziecko ma gorączkę już średnio 4-5dni (jak krócej to kręcą nosem ze za krotko hehe) :)
Pierwsze co robią w przychodniach to badanie krwi na stężenie CRP, czyli zawsze masz pewność ze antybiotyk został podany wtedy kiedy naprawdę jest taka potrzeba. Obsługa zawsze(no może w 99%) uśmiechnięta, miła, z podejściem do dzieci :) No i przede wszystkim do każdej wizyty możesz sobie zamówić tłumacza :) Jak nie dojedzie to tłumaczycie się przez telefon :)
Jest straszny problem żeby dostać się z dzieckiem do specjalisty typu np. alergolog. Ja biegałam ze starszym Ananasem przez jakieś 2 msc co tydzień do naszej pielęgniarki nagabując o to ze ciężko będzie wytrzymać z taka wysypka do 2 r.z.  Bo ich zdaniem przeważnie do 2 r.z wszystkie astmy, AZSy i tym podobne znikają. Ok może i się zgodzę , ale sprawdzić u specjalisty nie zaszkodzi.
Ja rozumiem ze chodzi o to aby wszystkie nadopiekuńcze mamusie nauczyć, że jak dziecko ma katar to nie znaczy od razu, że jest umierajace i tylko antybiotyk pomoże. Że trzeba nauczyć organizm dziecka walczyć, bronić się przed zarazkami. Ale niech nie przesadzają w drugą stronę.
Ja (i w sumie 5/6 Skandynawii) na szczęście nalezę do tej drugiej grupy mam ... idę do lekarza z dzieckiem kiedy już naprawdę jest coś nie tak :) Ananasy maja zimny chów hehe :) Starszy zaliczył pierwszy spacer jak miał 7 dni a na podwórko było -17st :) Młodszy wyszedł troszkę później - jak miał chyba 2 tyg ale tylko dlatego, że dłużej zajęło mi organizowanie się w nowej sytuacji :) Od ukończenia 1 m.z jeżdżą z nami do CH, maja częsty kontakt z dziećmi , tymi zdrowymi jak i zakatarzonymi. Wychodzą z domu póki nie ma gorączki, w deszcz, śnieg, mróz - nie ma na nas mocnych, starszy Ananas jak tylko przekracza próg placu zabaw ściąga buty i śmiga na boso. Piją zimną wodę z kranu (tu można hehe) , jedzenie/napoje prosto z lodówki. Starszy był chory 2 razy (1 raz antybiotyk jak miał ponad 2 lata bo angina) i raz zapalenie spojówek, reszta to lekkie przeziębienia i alergiczne sprawy. Młodszy zaraził się wirusówką jak miał 2 msc..do tej pory tfu tfu nic nawet lekkiego katarku.
I teraz nie wiem czy to naprawdę te tutejsze hartowanie tak działa na dzieci ze nie chorują/chorują mało (- Ananasa grupa w przedszkolu od kwietnia - frekwencja prawie 100%). Bo nie oszukujmy się ale w PL do tej pory większość rodziców najlepiej wsadziłaby dzieci pod klosz, ocieplany of kors.

p.s tak z innej beczki,  pobawiłam się dziś aparatem zapożyczonym od młodszej ciotki Ananasowej, która to zapożyczyła sprzęt ze szkoły i powiem Wam jedno....definitywnie czas na zmianę...5 lat na aparat to i tak długo hehe :) Tylko teraz muszę przewertować neta w poszukiwaniu "tego jedynego" .... może jakieś propozycje ??



1 komentarz:

  1. Jestem przedszkolanką, pracowałam w Polsce wiele lat i od jakiegoś czasu w Szwecji. Pierwsze tygodnie pracy były dla mnie szokiem, gdy patrzyłam na zimny chów w przedszkolach w Szwecji. Dzieci cały okrągły rok bawią się pół dnia na dworze, taplają się w kałużach, smakują śnieg, biegają wpół ubrane... Nad przeziębionym dzieckiem nikt się nie rozczula, dopiero, gdy to coś poważniejszego, zostaje w domu. I te dzieciaki zdrowsze są i szczęśliwsze. I mamy też spokojniejsze i na luzie:-)

    OdpowiedzUsuń